Na samym początku oglądanie jest po prostu fajne, w dodatku jeżeli w ogłoszeniu nie ma zdjęć, zawsze jest ta szczypta podniecenia jak mieszkanie wygląda, jaki ma układ itd. Po kilku miesiącach ekscytacja systematycznie spada, aż osiąga poziom niemal ujemny. Dzieje się tak z kilku powodów:
- wystarczy spojrzeć na blok żeby wiedzieć jaki mieszkanie będzie miało układ,
- mieszkanie często nie jest dostępne od zaraz...”tylko jest mały problem, ponieważ jeszcze go nie wykupiliśmy” - kolejny autentyczny cytat.
- treści ogłoszeń traktuje się z rezerwą, np. raz dwa pokoje nagle skurczyły się do jednego („sąsiedzi podzielili sobie, więc się da, dlatego napisaliśmy, że są dwa pokoje” - autentyczny cytat)
- sprzedający najczęściej nie chcą negocjować, nawet jeżeli jest o tym mowa w ogłoszeniu. Tutaj kolejny przykład: właściciele chcieli zostawić kuchnię, bo była na wymiar. W ciągu początkowych 5 minut oglądania byli tak mili, że lukier wychodził nam bokiem, aż do nieuchronnych negocjacji. Na naszą propozycję fuknęli gniewnie (przecież to skandal taka kwota :>) i stwierdzili, że są w stanie opuścić cenę o 2 tys. ale zabierają kuchnię. Upust jak diabli...
„Albowiem słuchajcie agenta swego, bo on nie zawyża ceny i wie ile warte jest mieszkanie”
1 komentarz:
No to pięknie :) Już 4 notki a ja dopiero teraz dowiaduję się o blogu!
Jest super, zresztą z Tobą Anuśka zawsze wesoło jest!
Pisz a ja będę komentować:D
Co do spotkania wyślę jutro smsa, muszę się z mamą porozumieć ws. zakupów świątecznych :|
buziaki,
MK
ps. aha. widzę że umieszczam komentarze jako Alicja (moja mama). no niech i tak będzie (nie mam konta na gmailu) :)
Prześlij komentarz