poniedziałek, 5 stycznia 2009

Lamperia

W poprzednich postach opisywałam już katastrofalny stan łazienki i kuchni ozdobionych cudownej maści lamperią. Kto miał i zdzierał ten wie co to za ból ;) Może to dobry sposób, aby wymalować ściany w szkole gdzie dzieci mażą po ścianach, ale w bloku?

Jedyny sposób na lamperię to jednostajne, miarowe pukanie majzlem w ścianę, co po pewnym czasie skutkuje wpadnięciem w trans. Efekty takiego stukania nie są zbyt spektakularne. Odpadają kawałki o wymiarach np. 2cmx0,5cm, a czasem nie odpada nic, co powoduje, że człowiek ma ochotę stuknąć majzlem, ale sobie w czoło ;)

Niestety lamperia znajduje się nie tylko na powierzchniach otwartych, jak ma to miejsce w kuchni, lecz przede wszystkim w trudno dostępnych zakamarkach WC. Niezwykle trudno było usuwać lamperię z dolnych części ścian WC, ponieważ położenie lamperii wymuszało pochylenie się nad muszlą, z której wydobywają się dziwne opary* (które nie zniknęły nawet po wylaniu do klozetu dwóch butelek octu). Opary są tak silne, że nawet przy wejściu do WC nogi same się uginają, a co dopiero jak się człowiek pochyli nad samym klozetem ;)


*Muszla podczas skuwania lamperii była oczywiście zamknięta, nie jestem żaden kamikadze, żeby pochylać się nad otwartą. Gdybym tak zrobiła, to pewnie wyładowałabym na OIOM’ie z silnym zatruciem :>

Brak komentarzy: